Kiedy
przymykałam powieki, w mojej głowie od razu pojawiał się jeden obraz. Oczy
Ashtona, wpatrzone prosto w moje, kiedy wyśpiewywałam ten cholerny wers.
Widziałam jak powoli przełyka ślinę, jak spina mięśnie, ale nie odwraca wzroku.
To było maksymalnie dziwne, nigdy wcześniej nie czułam takiego uścisku w
żołądku. Jakby ktoś zawiązał mi tam supełek. Wtedy nerwowo się zaśmiałam, by
dodać sobie trochę otuchy. Później poczułam na sobie zaciekawione spojrzenie
Liz, dlatego po zeskoczeniu ze sceny szybko ucałowałam kobietę w policzek i
wyciągnęłam Irwina z lokalu. Mogłam spodziewać się telefonu, z przesłuchaniem od
matki, w przeciągu kilku godzin i przez chwilę zastanawiałam się, czy
przypadkiem nie zgubić komórki.
Podczas
drogi na Oxford Street dowiedziałam się, że mój współlokator lubi podobną do
mnie muzykę. Radio miał nastawione na rockową stację i przez całą trasę
śpiewaliśmy nieśmiertelne hity różnych zespołów.
Na
głównej handlowej alei Londynu, jak zwykle kłębił się tłum ludzi. Zostawiliśmy
samochód kilka ulic dalej, bo bliżej nie dało się podjechać. W dalszym ciągu
zastanawiałam się, co chłopak ma na myśli, mówiąc o pierwszej lekcji. Czego
chciał mnie nauczyć pod sklepem American Apparel, albo Bershką? Spytałam go o
to dwukrotnie, ale za każdym razem mówił, że przekonam się jak już tam
będziemy.
-Dobra, z tego co mi
opowiedziałaś, próbowałaś już go wyciągać na randkę, tak? - spytał mnie, kiedy spacerowaliśmy wzdłuż ulicy.
-Mhm. - kiwnęłam głową. -
Wykręcał się, a potem kazał mi więcej się nie starać.
-Więc się nie staraj. - wzruszył
ramionami, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. - Wbrew pozorom nie lubimy,
kiedy panienki nam się narzucają. Czasami też lubimy się trochę postarać.
Podejdź do tamtego chłopaka i powiedz mu, że chcesz się z nim umówić.
Nie
dał mi się sprzeciwić, tylko popchnął mnie w kierunku wysokiego szatyna.
Wyglądał całkiem przyzwoicie w jasnych dżinsach i kraciastej koszuli. Ugh,
przygotuj się, Thea. Czeka cię wielka kompromitacja.
-Cześć. - podeszłam do
nieznajomego i uśmiechnęłam się szeroko. - Wiesz, spodobałeś mi się i
chciałabym zaprosić cię na randkę.
-Uhm, nie mówię po angielsku. -
mruknął zaskoczony, jednak z perfekcyjnym, brytyjskim akcentem.
Kiwnęłam
głową, na znak, że go rozumiem, przeprosiłam i wróciłam do Ashtona. Chłopak
dosłownie zrywał boki ze śmiechu, za co oberwał w ramię.
-Auć, za co to? - jęknął, udając
oburzonego, ale po chwili się roześmiał - Okej. A teraz idź to tego pod
Starbucksem i poproś o pomoc przy wyborze kawy.
Znów
mnie popchnął. Tym razem moją ofiarą miał być blondyn, średniego wzrostu.
Ubrany był jak typowy nastolatek. Wytarte spodnie, T-shirt z logiem Nirvany i
czarno-czerwony snapback. Wyglądał na mojego rówieśnika.
-Hej. - zagadałam, by zwrócić na
niego swoją uwagę. - Jaką kawę pijesz? Wiesz, moja ulubiona mi się już
znudziła. Polecisz mi coś?
Zgodził
się, a nawet zapłacił za moje karmelowe frappuccino. Dał mi swój numer
telefonu, zapisany na paragonie i poprosił o smsa. Pożegnałam go krótkim
uściskiem i wróciłam do Irwina.
-Dostałam darmową kawę i numer. -
pomachałam białym świstkiem tuż przed jego nosem.
-Wyrzuć go, przecież ci nie
potrzebny. - wzruszył ramionami. - Chcesz spróbować jeszcze raz, czy już wiesz
o co mi chodzi?
-Wiem, wiem. - uśmiechnęłam się
szeroko i złapałam chłopaka pod rękę. - A teraz chodźmy na zakupy, bo zamierzam
ugotować ci najlepszy obiad, jaki kiedykolwiek jadłeś!
Zapach
mojej zapiekanki roznosił się po całym mieszkaniu, a burczenie mojego brzucha,
wydawało się być głośniejsze niż muzyka, lecąca ze stacji muzycznej w
telewizji. Mieszałam sałatkę, tańcząc do piosenki Taylor Swift i rozbrzmiewającego
co chwilę śmiechu Irwina. Piosenkę zastąpiły reklamy i w tym samym momencie
poczułam wibrację na prawym pośladku. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni
dżinsów i uśmiechnęłam się na smsa od Caluma. Co prawda poznałam go wczoraj,
ale wymieniliśmy ze sobą już setki esemesów, w których streścił mi całą historię
swojego życia. Może to było głupie, ale zbyt szybko przywiązuję się do ludzi,
co kilka razy przyniosło mi zawód, ale w Hoodzie było coś takiego, wobec czego
nie dało się przejść obojętnie. Może to jego zbyt pozytywne podejście do
życia, którym aż zarażał? Może to jego
ciut zboczone poczucie humoru? Pytał mnie o wiele dziwnych rzeczy, ale nie był
wścibski.
✉ Od: Calum.
Masz ochotę
wyskoczyć coś zjeść?
✉ Do:
Calum.
Właśnie kończę robić obiad. Zapraszam! x.
Poinformowałam Ashtona, że jego
przyjaciel wpadnie na zapiekankę, na co wzruszył ramionami. Stwierdził, że
skoro ja zaprosiłam Hooda, to on zaprosi Hemmingsa na obiecane mu wcześniej
piwo. Powiedziałam mu, że mi to nie przeszkadza, chociaż trochę mijało się to z
prawdą. Luke był dziwny. Znałam go z widzenia, bo studiował na tej samej
uczelni co ja, był chyba na drugim roku. Nigdy wcześniej nie zamieniłam z nim
ani słowa, więc dlaczego się tak zachowywał? Za każdym razem, kiedy widzieliśmy
się w mieszkaniu, patrzył na mnie, jakbym była gorsza. Doskonale wiedziałam, że
nie miałam figury modelki i idealnej, ślicznej twarzyczki. Miałam metr
sześćdziesiąt trzy wzrostu, ważyłam pięćdziesiąt kilogramów, a moje wymiary
wynosiły odpowiednio 87-61-87 centymetrów. Nigdy nie narzekałam na swoją
sylwetkę, uważałam, że solidne treningi pozwalały mi utrzymać ją w jako-takiej
formie. Chociaż mogłabym mieć większy biust. Miseczka B mi troszkę nie
pasowała. Wracając do tematu, kompletnie nie rozumiałam, dlaczego Luke mnie nie
tolerował. Postanowiłam, że później podpytam Caluma.
Po piętnastu minutach, kiedy
wyciągałam zapiekankę z piekarnika, do mieszkania wtoczyła się trójka
przyjaciół Ashtona.
-Kaaaath!
- Hood rzucił mi się na szyję i bardzo mocno przytulił, za co Michael zdzielił
go po głowie.
-Uspokój
się idioto. Cześć Thea. - przybił mi piątkę z szerokim uśmiechem, który
odwzajemniłam.
Trzeci, blondyn z cholernie
niebieskimi oczyma, nawet nie raczył mruknąć zwykłego siema w moim kierunku, na co zareagowałam dosyć obojętnie. Irwin od
razu porwał go na balkon, pewnie na papierosa, a ja odetchnęłam z ulgą.
Nakryłam do stołu (a raczej poustawiałam wszystko na kuchennej wyspie) i
nałożyłam sobie mały kawałek zapiekanki, dwa razy więcej sałatki i zaczęłam
jeść. Niestety, konsumpcję przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Przesunęłam
palcem po ekranie i położyłam komórkę na blacie.
-Jesteś
na głośniku, Charles. - powiedziałam, wyciągając widelec z ust.
-Nie mówi się z pełną buzią. - prychnął. - I nie mów do mnie Charles, idiotko.
-Cześć
Charlie! - krzyknął Calum, który zdążył już przegadać z moim bratem pół nocy na
Skype. Zupełnie nie wiedziałam czemu.
-Hej Cal! - odpowiedział mu, a ja
słyszałam, że się uśmiechnął.
-Może
nie będę wam przeszkadzać? - mruknęłam, jakby sama do siebie. - Mów co chcesz,
Charlie.
-Zajmiesz się dziś Cassie? Wezmę ją w
przyszłym tygodniu, obiecuję. Ale Max się w końcu odezwał... Pamiętasz go, nie?
To ten z Rio's. Wiesz, ten kolega DJ'a. Proszę Cię siostrzyczko.
-Charlie,
to już trzeci raz z rzędu! Czemu zawsze musisz znaleźć jakąś wymówkę? -
jęknęłam i machnęłam ręką na pytające spojrzenie Ashtona, który wszedł do
mieszkania. Wpakowałam sobie kolejny kawałek zapiekanki do ust. - W porządku.
Ale w weekend zabierasz mnie na imprezę.
-Kurwa, jesteś najlepsza! Kocham cię
siostrzyczko! Przywiozę ją jakoś o dwudziestej. Buziak!
Właśnie
tego najbardziej nie lubiłam we własnym bracie. Matka uważała go za wzór do
naśladowania, bo przecież pojawiał się w telewizji, niektóre gwiazdy zaczynały
nosić ubrania jego firmy, podczas gdy on nie troszczył się o swoje obowiązki.
Straciłam apetyt, więc - trochę zbyt gwałtownie - rzuciłam widelec na talerz.
-Whoa,
co się stało? - spytał mnie mój współlokator, siadając na stołku obok mnie.
-Muszę
wziąć siostrzenicę na dzisiejszą noc. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. -
burknęłam i wstawiłam talerz do zmywarki.
-Jasne,
że nie, tylko... ile ma lat? - spytał, patrząc na mnie pytająco.
-Pięć.
Obiecuję, że będzie grzeczna. - uśmiechnęłam się i z powrotem usiadłam na
krześle.
-Twój
brat jest pedałem? - mruknął Luke, grzebiąc się w mojej zapiekance. Zacisnęłam
dłonie w pięści i głośno wypuściłam powietrze.
-Nie
jest pedałem, tylko gejem. Następnym razem zachowaj te swoje błyskotliwe uwagi
dla siebie, Hemmings. - warknęłam i szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia.
*
-Czy
ci do końca odjebało, Luke? - krzyknąłem, patrząc na przyjaciela.
Cholernie mnie zdenerwował, czego
nie można było powiedzieć o Thei. Ona była wręcz wściekła, co zakomunikowała wrzaskiem
i głośnym trzaśnięciem drzwiami od swojego pokoju. Domyśliłem się, że był to
dla niej dosyć delikatny temat, szczególnie, że Charlie był jej bliźniakiem.
Słyszałem, że między nimi występuje jakiś szczególny rodzaj więzi.
-Jej
brat jest naprawdę w porządku. - Calum wzruszył ramionami i dołożył sobie
kolejną porcję zapiekanki. - Przegadałem z nim prawie całą noc przez Skype,
wiem co mówię.
-Co
z tego, że jest w porządku? Gówno mnie to obchodzi, tak samo jak wasza durna
ekscytacja tą laską. - prychnął blondyn, odsuwając od siebie talerz.
-A
może ona podoba się też tobie, co Hemmo? - Michael uniósł brew i założył ręce
na piersi. - Czemu aż tak bardzo cię to boli, hm?
-Chyba
sobie żartujesz. - zaśmiał się kpiąco i pokręcił głową. - Może lepiej Ashton
pochwali się nam jak dobra jest w łóżku? Oh, niestety, bo jeszcze mu się to nie
udało!
-Dość,
Lucas! - wrzasnąłem, zrywając się z miejsca. - Wypieprzaj stąd w podskokach, bo
sam cię wywalę. Zastanów się nad tym, co ty wyprawiasz i wtedy się odezwij.
Wskazałem ręką na drzwi, które po
chwili mocno trzasnęły. Westchnąłem cicho i schowałem twarz w dłoniach. Luke
zawsze był wybuchowy, to była jedna z kilku wad jego charakteru, ale wydawało
mi się, że potrzeba było czegoś więcej, żeby tak go zdenerwować. Może
faktycznie Thea mu się podobała, a on nie chciał tego po sobie pokazać? Nie, to
na pewno nie to. On gustował w trochę innym typie.
-Pójdę
do niej. - szepnął Calum, na co pokiwałem głową. Wiedziałem, że mimo bardzo
krótkiej znajomości, dobrze się dogadywali.
-Dziwisz
się dlaczego nie chcę mu powiedzieć? - spytał mnie Mikey, upewniwszy się, że
Cal zniknął z pola widzenia. Westchnąłem.
-Wiem,
Michael, ale ciebie by zrozumiał. W końcu znamy się nie od dziś.
-Nieprawda,
Ashton! On i jego durne uprzedzenia. - fuknął. - Pewnie pomyśli, że się w nim
kocham i wróci z powrotem do Sydney.
-Przyjaźnicie
się od podstawówki, to go do czegoś zobowiązuje. Poza tym przyleciał z tobą aż
do Londynu. - wzruszyłem ramionami.
-Przyleciał
za nami. - sprostował. - Nie chciał zostać sam, przecież wiesz.
-Będzie
dobrze, stary. Po prostu musi się z tym przespać. - zaśmiałem się krótko i
poklepałem przyjaciela po ramieniu.
O tym, że Clifford jest gejem,
dowiedziałem się jeszcze przed przeprowadzką z Australii. Musiał się komuś wyżalić,
bo sam nie dawał sobie z tym wszystkim rady. Jestem najstarszy, chłopaki zawsze
twierdzili, że jestem tym najdojrzalszym, więc Mikey podzielił się ze mną swoim
sekretem. Nie obchodziło mnie to, jakiej jest orientacji, bo wciąż pozostał tym
samym Michaelem Cliffordem.
Włączyłem konsolę i uruchomiłem
Fifę. Chciałem poprawić zielonowłosemu humor, więc dawałem mu małe fory.
Ucieszyłem się, kiedy Thea i Calum usiedli na kanapie obok nas. Dziewczyna się
wyraźnie uspokoiła i śmiała się głośno z (ani trochę nie śmiesznych) żartów
Hooda. Po skończonej rozgrywce, wyzwałem brunetkę na pojedynek, który przyjęła
z wielkim zaangażowaniem. Zamierzałem dać jej wycisk i przywrócić sobie miano
najlepszego gracza. Dziewczyna szybko stworzyła drużynę, składającą się z
angielsko-niemiecko-hiszpańskiej mieszanki. Przy okazji zaczęła opowiadać fakty
z życia owych piłkarzy i wdała się z Calem w dyskusję, na temat "Czy
Fernando Torres dobrze zrobił, zostawiając Liverpool dla Chelsea?".
Przecież to było w dwutysięcznym jedenastym! Spytałem ją o zdjęcie z
Fabregasem, przez co wkopałem się, że oglądałem jej zdjęcia. Poznała go na
stadionie, gdy pomyliła szatnie. Aha, akurat uwierzę, że przez przypadek weszła
do męskiej. Później spotkali się kilka razy, kiedy Cesc przychodził oglądać
mecze żeńskiej drużyny.
Naszą emocjonującą grę przerwał dzwonek domofonu. Dziewczyna rzuciła pada na stolik i podeszła do drzwi. Podniosła słuchawkę, uśmiechnęła się, pewnie usłyszawszy głos po drugiej stronie i kliknęła guzik, otwierający drzwi. Po chwili do mieszkania wszedł Charlie z uroczą dziewczynką na rękach.
Naszą emocjonującą grę przerwał dzwonek domofonu. Dziewczyna rzuciła pada na stolik i podeszła do drzwi. Podniosła słuchawkę, uśmiechnęła się, pewnie usłyszawszy głos po drugiej stronie i kliknęła guzik, otwierający drzwi. Po chwili do mieszkania wszedł Charlie z uroczą dziewczynką na rękach.
-Ciocia!
- mała krzyknęła i zaczęła wyrywać się chłopakowi.
-Cześć,
małpeczko. - ucałowała ją w czubek głowy, a później wtuliła się w brata. -
Calum, w końcu możesz poznać Charles'a osobiście.
Cal podszedł do niego i przytulił,
na co Thea głośno się zaśmiała. Weszła do salonu i postawiła siostrzenicę na
ziemi. Za nią wszedł jej brat, więc wstałem i podszedłem do niego, wyciągając
rękę.
-Więc
ty jesteś Ashton. - Charlie uśmiechnął się pogodnie i uścisnął moją dłoń. Jak
na geja, uścisk miał dość silny. - Współczuję, że musisz z nią mieszkać. -
dodał szeptem, który Thea i tak usłyszała.
-Nie
obrażaj mnie, durniu. Znam cię dwadzieścia jeden lat, jest mnóstwo rzeczy,
które mogę przeciwko tobie wykorzystać. - prychnęła.
-Oh,
a ty musisz być Michael. Calum wysyłał mi twoje zdjęcie i muszę przyznać, że
wyglądałeś cholernie dobrze w czerwonym.
-Uhm,
dzięki? - pierwszy raz widziałem go tak zawstydzonego. - Ja będę już uciekał.
Cal, odwieziesz mnie?
-Jasne.
I tak muszę się zbierać. Cześć wam! - pożegnali się i wyszli razem z Charliem.
Wszystko wydarzyło się tak szybko,
że stałem lekko zdezorientowany. Usłyszałem śmiech brunetki, dochodzący gdzieś
z kuchni, więc tam się udałem. Rozpakowywała przyniesione przez brata rzeczy z
wielkiej reklamówki, a jej siostrzenica siedziała na stołku i jadła banana. Gdy
mnie zobaczyła, od razu się zaczerwieniła i spuściła głowę. Pomogłem brunetce z
zakupami i zdziwiłem się, gdy zobaczyłem butelkę wina. Popatrzyłem na Theę,
która tylko wzruszyła ramionami.
-Charlie
wie jak mnie przekupić. - zachichotała i podała mi czteropak piwa.- O tobie też
pomyślał. Małpeczko, przywitaj się z Ashtonem.
Dziewczynka popatrzyła na mnie,
wciąż trochę przerażona. Uśmiechnąłem się szeroko i kucnąłem na przeciwko
krzesła, na którym siedziała.
-Cześć,
jestem Ash. - wyciągnąłem dłoń w jej kierunku, którą po chwili uścisnęła.
-Ja
jestem Cassie, ale to już wiesz. - uniosła kąciki ust ku górze, chociaż wciąż
wyglądała na onieśmieloną. - Włączysz mi bajkę?
Wziąłem małą na ręce i zaniosłem ją
do salonu. Thea dołączyła do nas po chwili, z kieliszkiem wina w ręku i puszką
piwa w drugiej. Postawiła wszystko na stolik i z powrotem zniknęła w kuchni.
Wróciła z masą słodyczy, na które Cassie od razu się rzuciła.
Wieczór minął nam bardzo szybko.
Oglądaliśmy bajki, co jakiś czas śmiejąc się kwestii bohaterów, zawierających
erotyczne podteksty. Najmłodsza z naszej trójki zdążyła mnie chyba polubić, bo
karmiła mnie żelkami, a wcześniej ostrzegała, że żelki są tylko jej. Ma się ten
urok, prawda?
-Ashton,
czy ty jesteś mężem cioci? - spytała mnie znienacka, na co zakrztusiłem się
piwem. Co miałem jej odpowiedzieć? Nie,
chcę ją tylko przelecieć?
-A co, chciałabyś mieć takiego wujka jak
ja? - zaśmiałem się i popatrzyłem na brunetkę, która siedziała bardzo
zdziwiona.
-Tak.
Wyglądasz jak książę. - popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma, po czym
spojrzała na swoją ciotkę i znowu na mnie. - Mogę być twoją księżniczką?
-Oczywiście.
- pokiwałem głową z uśmiechem i zachichotałem, kiedy mała szeroko ziewnęła. -
Ale chyba pora spać, co księżniczko?
-Jak
opowiesz mi bajkę. - skrzyżowała ręce, a ja pokręciłem głową.
-Mam
lepszy pomysł. Chodź. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni
współlokatorki.
Kazałem Thei przygotować
siostrzenicę do spania, a sam poszedłem do swojego pokoju po gitarę. Wróciłem
tam po kilku minutach i zobaczyłem moją nową królewnę pod kołdrą. Usiadłem na
łóżku obok niej i zacząłem grać pojedyncze akordy. Zaśpiewałem jej najprostszą
kołysankę, jej powieki się zamknęły, a oddech wyrównał. Zasnęła.
Kiwnąłem głową na brunetkę i
wyszedłem. Skierowałem się na balkon, a tam usiadłem na fotelu. Wyciągnąłem
fajki i poczęstowałem dziewczynę. Wzięła jedną, odpaliła i oddała mi
zapalniczkę.
-Czyja to córka? - przerwałem ciszę, trwającą dłuższą chwilę.
-Mojej starszej siostry. - mruknęła. - Co jakiś czas prosi mnie, albo Charliego o opiekę nad nią. Chodzi na randki. - przewróciła teatralnie oczyma, a ja postanowiłem nie wypytywać o szczegóły.
-Idziesz
jutro na uczelnię? - spytałem, a ona pokiwała twierdząco głową. - Co do
Jessiego. Postaraj się go ignorować, a zacznij rozmawiać z jego najlepszym
kumplem. To zawsze działa.
-Serio?
Znaczy.. Alex jest całkiem fajny. - wzruszyła ramionami.
-Spróbuj
go poderwać. Tylko pamiętaj o dzisiejszej lekcji. Nic na siłę, Thea. - kiwnąłem
palcem w jej stronę, na co zaniosła się cichym śmiechem.
-Okej,
okej. - wyrzuciła niedopałek przez barierkę i wstała. - Dobranoc, Ashton.
Posłała mi dosyć blady uśmiech i
weszła do mieszkania. Sam siedziałem na balkonie jeszcze chwilę. Moją głowę
zaprzątało wiele niepotrzebnych myśli, a ja nie mogłem skupić się na żadnej z
nich. Coś mnie gryzło, bo skąd wzięłoby się to dziwne uczucie? Ugh, skąd mogłem
wiedzieć, skoro nie wiedziałem nawet co mi dokładnie jest. To chyba przez
kłótnię z Lukiem. Był moim najlepszym przyjacielem, a zachował się jak głupi
bachor. Martwiłem się o Michaela, wiedziałem, że Hemmo dowie się prędzej czy
później i bałem się jego reakcji. Przypuszczałem, że wszystko będzie dobrze,
przecież nie był żadnym homofobem, nigdy mu to nie przeszkadzało. W głębi ducha
jednak obawiałem się, że coś może pójść nie tak. Szybko odrzuciłem tę myśl,
kręcąc głową, wstałem z fotela i wszedłem do środka.
***
Od razu przepraszam za wszelkie błędy w rozdziale!
Ah, ten niedobry Luke. :(
Dajcie znać co myślicie! ;*
Luke ty cholery homofobie!! Caluś jak zwykle słodziak ♥ i ta mała Cassie *.* jejciu jest małą księżniczką Asha manu man jezu... Irwie ogarnij dupę!! ~ A może by tak małe coś tam coś tam między Calem i Theą?? Hmmm??
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na nexta duuuuużo weny i buziole ;**
Świetny rozdział ;) Pisałam już, że kocham to opowiadanie? xD
OdpowiedzUsuńRozdział cud malina ;) Chciałabym, żeby Thea i Ash byli razem <3 O.M.G :P
OdpowiedzUsuńCzyżby bedzie jakiś romans z Calumem i Theą? :D No, no, noooo! :D
OdpowiedzUsuńTen gif na początku mnie rozbroił :D
Czemu nie prowadzisz juz tamtego bloga? Czekamy ! :)
OdpowiedzUsuńNieźle... Luke'a chyba nieco poniosło. Jestem ciekawa, jak zareaguje gdy się dowie, że jego kumpel też jest gejem. Cal mnie rozkłada na łopatki. Lubię go w twoim opowiadaniu - jest taki mega pozytywny. Jestem ciekawa czy między nim a nią coś będzie. Choć z drugiej strony Thea pasuje mi też do Ashtona :D Czekam na ciąg dalszy. :)
OdpowiedzUsuń