Szablon by Alexxa

wtorek, 20 stycznia 2015

Czwarty.


                Kiedy przymykałam powieki, w mojej głowie od razu pojawiał się jeden obraz. Oczy Ashtona, wpatrzone prosto w moje, kiedy wyśpiewywałam ten cholerny wers. Widziałam jak powoli przełyka ślinę, jak spina mięśnie, ale nie odwraca wzroku. To było maksymalnie dziwne, nigdy wcześniej nie czułam takiego uścisku w żołądku. Jakby ktoś zawiązał mi tam supełek. Wtedy nerwowo się zaśmiałam, by dodać sobie trochę otuchy. Później poczułam na sobie zaciekawione spojrzenie Liz, dlatego po zeskoczeniu ze sceny szybko ucałowałam kobietę w policzek i wyciągnęłam Irwina z lokalu. Mogłam spodziewać się telefonu, z przesłuchaniem od matki, w przeciągu kilku godzin i przez chwilę zastanawiałam się, czy przypadkiem nie zgubić komórki.
            Podczas drogi na Oxford Street dowiedziałam się, że mój współlokator lubi podobną do mnie muzykę. Radio miał nastawione na rockową stację i przez całą trasę śpiewaliśmy nieśmiertelne hity różnych zespołów.
            Na głównej handlowej alei Londynu, jak zwykle kłębił się tłum ludzi. Zostawiliśmy samochód kilka ulic dalej, bo bliżej nie dało się podjechać. W dalszym ciągu zastanawiałam się, co chłopak ma na myśli, mówiąc o pierwszej lekcji. Czego chciał mnie nauczyć pod sklepem American Apparel, albo Bershką? Spytałam go o to dwukrotnie, ale za każdym razem mówił, że przekonam się jak już tam będziemy.
-Dobra, z tego co mi opowiedziałaś, próbowałaś już go wyciągać na randkę, tak? - spytał  mnie, kiedy spacerowaliśmy wzdłuż ulicy.
-Mhm. - kiwnęłam głową. - Wykręcał się, a potem kazał mi więcej się nie starać.
-Więc się nie staraj. - wzruszył ramionami, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. - Wbrew pozorom nie lubimy, kiedy panienki nam się narzucają. Czasami też lubimy się trochę postarać. Podejdź do tamtego chłopaka i powiedz mu, że chcesz się z nim umówić.
            Nie dał mi się sprzeciwić, tylko popchnął mnie w kierunku wysokiego szatyna. Wyglądał całkiem przyzwoicie w jasnych dżinsach i kraciastej koszuli. Ugh, przygotuj się, Thea. Czeka cię wielka kompromitacja.
-Cześć. - podeszłam do nieznajomego i uśmiechnęłam się szeroko. - Wiesz, spodobałeś mi się i chciałabym zaprosić cię na randkę.
-Uhm, nie mówię po angielsku. - mruknął zaskoczony, jednak z perfekcyjnym, brytyjskim akcentem.
            Kiwnęłam głową, na znak, że go rozumiem, przeprosiłam i wróciłam do Ashtona. Chłopak dosłownie zrywał boki ze śmiechu, za co oberwał w ramię.
-Auć, za co to? - jęknął, udając oburzonego, ale po chwili się roześmiał - Okej. A teraz idź to tego pod Starbucksem i poproś o pomoc przy wyborze kawy.
            Znów mnie popchnął. Tym razem moją ofiarą miał być blondyn, średniego wzrostu. Ubrany był jak typowy nastolatek. Wytarte spodnie, T-shirt z logiem Nirvany i czarno-czerwony snapback. Wyglądał na mojego rówieśnika.
-Hej. - zagadałam, by zwrócić na niego swoją uwagę. - Jaką kawę pijesz? Wiesz, moja ulubiona mi się już znudziła. Polecisz mi coś?
            Zgodził się, a nawet zapłacił za moje karmelowe frappuccino. Dał mi swój numer telefonu, zapisany na paragonie i poprosił o smsa. Pożegnałam go krótkim uściskiem i wróciłam do Irwina.
-Dostałam darmową kawę i numer. - pomachałam białym świstkiem tuż przed jego nosem.
-Wyrzuć go, przecież ci nie potrzebny. - wzruszył ramionami. - Chcesz spróbować jeszcze raz, czy już wiesz o co mi chodzi?
-Wiem, wiem. - uśmiechnęłam się szeroko i złapałam chłopaka pod rękę. - A teraz chodźmy na zakupy, bo zamierzam ugotować ci najlepszy obiad, jaki kiedykolwiek jadłeś!
            Zapach mojej zapiekanki roznosił się po całym mieszkaniu, a burczenie mojego brzucha, wydawało się być głośniejsze niż muzyka, lecąca ze stacji muzycznej w telewizji. Mieszałam sałatkę, tańcząc do piosenki Taylor Swift i rozbrzmiewającego co chwilę śmiechu Irwina. Piosenkę zastąpiły reklamy i w tym samym momencie poczułam wibrację na prawym pośladku. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni dżinsów i uśmiechnęłam się na smsa od Caluma. Co prawda poznałam go wczoraj, ale wymieniliśmy ze sobą już setki esemesów, w których streścił mi całą historię swojego życia. Może to było głupie, ale zbyt szybko przywiązuję się do ludzi, co kilka razy przyniosło mi zawód, ale w Hoodzie było coś takiego, wobec czego nie dało się przejść obojętnie. Może to jego zbyt pozytywne podejście do życia,  którym aż zarażał? Może to jego ciut zboczone poczucie humoru? Pytał mnie o wiele dziwnych rzeczy, ale nie był wścibski.
 Od: Calum.
Masz ochotę wyskoczyć coś zjeść?

✉  Do: Calum.
Właśnie kończę robić obiad. Zapraszam! x.

            Poinformowałam Ashtona, że jego przyjaciel wpadnie na zapiekankę, na co wzruszył ramionami. Stwierdził, że skoro ja zaprosiłam Hooda, to on zaprosi Hemmingsa na obiecane mu wcześniej piwo. Powiedziałam mu, że mi to nie przeszkadza, chociaż trochę mijało się to z prawdą. Luke był dziwny. Znałam go z widzenia, bo studiował na tej samej uczelni co ja, był chyba na drugim roku. Nigdy wcześniej nie zamieniłam z nim ani słowa, więc dlaczego się tak zachowywał? Za każdym razem, kiedy widzieliśmy się w mieszkaniu, patrzył na mnie, jakbym była gorsza. Doskonale wiedziałam, że nie miałam figury modelki i idealnej, ślicznej twarzyczki. Miałam metr sześćdziesiąt trzy wzrostu, ważyłam pięćdziesiąt kilogramów, a moje wymiary wynosiły odpowiednio 87-61-87 centymetrów. Nigdy nie narzekałam na swoją sylwetkę, uważałam, że solidne treningi pozwalały mi utrzymać ją w jako-takiej formie. Chociaż mogłabym mieć większy biust. Miseczka B mi troszkę nie pasowała. Wracając do tematu, kompletnie nie rozumiałam, dlaczego Luke mnie nie tolerował. Postanowiłam, że później podpytam Caluma.
            Po piętnastu minutach, kiedy wyciągałam zapiekankę z piekarnika, do mieszkania wtoczyła się trójka przyjaciół Ashtona.
-Kaaaath! - Hood rzucił mi się na szyję i bardzo mocno przytulił, za co Michael zdzielił go po głowie.
-Uspokój się idioto. Cześć Thea. - przybił mi piątkę z szerokim uśmiechem, który odwzajemniłam.
            Trzeci, blondyn z cholernie niebieskimi oczyma, nawet nie raczył mruknąć zwykłego siema w moim kierunku, na co zareagowałam dosyć obojętnie. Irwin od razu porwał go na balkon, pewnie na papierosa, a ja odetchnęłam z ulgą. Nakryłam do stołu (a raczej poustawiałam wszystko na kuchennej wyspie) i nałożyłam sobie mały kawałek zapiekanki, dwa razy więcej sałatki i zaczęłam jeść. Niestety, konsumpcję przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie i położyłam komórkę na blacie.
-Jesteś na głośniku, Charles. - powiedziałam, wyciągając widelec z ust.
-Nie mówi się z pełną buzią. - prychnął. - I nie mów do mnie Charles, idiotko.
-Cześć Charlie! - krzyknął Calum, który zdążył już przegadać z moim bratem pół nocy na Skype. Zupełnie nie wiedziałam czemu.
-Hej Cal! - odpowiedział mu, a ja słyszałam, że się uśmiechnął.
-Może nie będę wam przeszkadzać? - mruknęłam, jakby sama do siebie. - Mów co chcesz, Charlie.
-Zajmiesz się dziś Cassie? Wezmę ją w przyszłym tygodniu, obiecuję. Ale Max się w końcu odezwał... Pamiętasz go, nie? To ten z Rio's. Wiesz, ten kolega DJ'a. Proszę Cię siostrzyczko.
-Charlie, to już trzeci raz z rzędu! Czemu zawsze musisz znaleźć jakąś wymówkę? - jęknęłam i machnęłam ręką na pytające spojrzenie Ashtona, który wszedł do mieszkania. Wpakowałam sobie kolejny kawałek zapiekanki do ust. - W porządku. Ale w weekend zabierasz mnie na imprezę.
-Kurwa, jesteś najlepsza! Kocham cię siostrzyczko! Przywiozę ją jakoś o dwudziestej. Buziak!
            Właśnie tego najbardziej nie lubiłam we własnym bracie. Matka uważała go za wzór do naśladowania, bo przecież pojawiał się w telewizji, niektóre gwiazdy zaczynały nosić ubrania jego firmy, podczas gdy on nie troszczył się o swoje obowiązki. Straciłam apetyt, więc - trochę zbyt gwałtownie - rzuciłam widelec na talerz.
-Whoa, co się stało? - spytał mnie mój współlokator, siadając na stołku obok mnie.
-Muszę wziąć siostrzenicę na dzisiejszą noc. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. - burknęłam i wstawiłam talerz do zmywarki.
-Jasne, że nie, tylko... ile ma lat? - spytał, patrząc na mnie pytająco.
-Pięć. Obiecuję, że będzie grzeczna. - uśmiechnęłam się i z powrotem usiadłam na krześle.
-Twój brat jest pedałem? - mruknął Luke, grzebiąc się w mojej zapiekance. Zacisnęłam dłonie w pięści i głośno wypuściłam powietrze.
-Nie jest pedałem, tylko gejem. Następnym razem zachowaj te swoje błyskotliwe uwagi dla siebie, Hemmings. - warknęłam i szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia.

*
-Czy ci do końca odjebało, Luke? - krzyknąłem, patrząc na przyjaciela.
            Cholernie mnie zdenerwował, czego nie można było powiedzieć o Thei. Ona była wręcz wściekła, co zakomunikowała wrzaskiem i głośnym trzaśnięciem drzwiami od swojego pokoju. Domyśliłem się, że był to dla niej dosyć delikatny temat, szczególnie, że Charlie był jej bliźniakiem. Słyszałem, że między nimi występuje jakiś szczególny rodzaj więzi.
-Jej brat jest naprawdę w porządku. - Calum wzruszył ramionami i dołożył sobie kolejną porcję zapiekanki. - Przegadałem z nim prawie całą noc przez Skype, wiem co mówię.
-Co z tego, że jest w porządku? Gówno mnie to obchodzi, tak samo jak wasza durna ekscytacja tą laską. - prychnął blondyn, odsuwając od siebie talerz.
-A może ona podoba się też tobie, co Hemmo? - Michael uniósł brew i założył ręce na piersi. - Czemu aż tak bardzo cię to boli, hm?
-Chyba sobie żartujesz. - zaśmiał się kpiąco i pokręcił głową. - Może lepiej Ashton pochwali się nam jak dobra jest w łóżku? Oh, niestety, bo jeszcze mu się to nie udało!
-Dość, Lucas! - wrzasnąłem, zrywając się z miejsca. - Wypieprzaj stąd w podskokach, bo sam cię wywalę. Zastanów się nad tym, co ty wyprawiasz i wtedy się odezwij.
            Wskazałem ręką na drzwi, które po chwili mocno trzasnęły. Westchnąłem cicho i schowałem twarz w dłoniach. Luke zawsze był wybuchowy, to była jedna z kilku wad jego charakteru, ale wydawało mi się, że potrzeba było czegoś więcej, żeby tak go zdenerwować. Może faktycznie Thea mu się podobała, a on nie chciał tego po sobie pokazać? Nie, to na pewno nie to. On gustował w trochę innym typie.
-Pójdę do niej. - szepnął Calum, na co pokiwałem głową. Wiedziałem, że mimo bardzo krótkiej znajomości, dobrze się dogadywali.
-Dziwisz się dlaczego nie chcę mu powiedzieć? - spytał mnie Mikey, upewniwszy się, że Cal zniknął z pola widzenia. Westchnąłem.
-Wiem, Michael, ale ciebie by zrozumiał. W końcu znamy się nie od dziś.
-Nieprawda, Ashton! On i jego durne uprzedzenia. - fuknął. - Pewnie pomyśli, że się w nim kocham i wróci z powrotem do Sydney.
-Przyjaźnicie się od podstawówki, to go do czegoś zobowiązuje. Poza tym przyleciał z tobą aż do Londynu. - wzruszyłem ramionami.
-Przyleciał za nami. - sprostował. - Nie chciał zostać sam, przecież wiesz.
-Będzie dobrze, stary. Po prostu musi się z tym przespać. - zaśmiałem się krótko i poklepałem przyjaciela po ramieniu.
            O tym, że Clifford jest gejem, dowiedziałem się jeszcze przed przeprowadzką z Australii. Musiał się komuś wyżalić, bo sam nie dawał sobie z tym wszystkim rady. Jestem najstarszy, chłopaki zawsze twierdzili, że jestem tym najdojrzalszym, więc Mikey podzielił się ze mną swoim sekretem. Nie obchodziło mnie to, jakiej jest orientacji, bo wciąż pozostał tym samym Michaelem Cliffordem.
            Włączyłem konsolę i uruchomiłem Fifę. Chciałem poprawić zielonowłosemu humor, więc dawałem mu małe fory. Ucieszyłem się, kiedy Thea i Calum usiedli na kanapie obok nas. Dziewczyna się wyraźnie uspokoiła i śmiała się głośno z (ani trochę nie śmiesznych) żartów Hooda. Po skończonej rozgrywce, wyzwałem brunetkę na pojedynek, który przyjęła z wielkim zaangażowaniem. Zamierzałem dać jej wycisk i przywrócić sobie miano najlepszego gracza. Dziewczyna szybko stworzyła drużynę, składającą się z angielsko-niemiecko-hiszpańskiej mieszanki. Przy okazji zaczęła opowiadać fakty z życia owych piłkarzy i wdała się z Calem w dyskusję, na temat "Czy Fernando Torres dobrze zrobił, zostawiając Liverpool dla Chelsea?". Przecież to było w dwutysięcznym jedenastym! Spytałem ją o zdjęcie z Fabregasem, przez co wkopałem się, że oglądałem jej zdjęcia. Poznała go na stadionie, gdy pomyliła szatnie. Aha, akurat uwierzę, że przez przypadek weszła do męskiej. Później spotkali się kilka razy, kiedy Cesc przychodził oglądać mecze żeńskiej drużyny.
       Naszą emocjonującą grę przerwał dzwonek domofonu. Dziewczyna rzuciła pada na stolik i podeszła do drzwi. Podniosła słuchawkę, uśmiechnęła się, pewnie usłyszawszy głos po drugiej stronie i kliknęła guzik, otwierający drzwi. Po chwili do mieszkania wszedł Charlie z uroczą dziewczynką na rękach.
-Ciocia! - mała krzyknęła i zaczęła wyrywać się chłopakowi.
-Cześć, małpeczko. - ucałowała ją w czubek głowy, a później wtuliła się w brata. - Calum, w końcu możesz poznać Charles'a osobiście.
            Cal podszedł do niego i przytulił, na co Thea głośno się zaśmiała. Weszła do salonu i postawiła siostrzenicę na ziemi. Za nią wszedł jej brat, więc wstałem i podszedłem do niego, wyciągając rękę.
-Więc ty jesteś Ashton. - Charlie uśmiechnął się pogodnie i uścisnął moją dłoń. Jak na geja, uścisk miał dość silny. - Współczuję, że musisz z nią mieszkać. - dodał szeptem, który Thea i tak usłyszała.
-Nie obrażaj mnie, durniu. Znam cię dwadzieścia jeden lat, jest mnóstwo rzeczy, które mogę przeciwko tobie wykorzystać. - prychnęła.
-Oh, a ty musisz być Michael. Calum wysyłał mi twoje zdjęcie i muszę przyznać, że wyglądałeś cholernie dobrze w czerwonym.
-Uhm, dzięki? - pierwszy raz widziałem go tak zawstydzonego. - Ja będę już uciekał. Cal, odwieziesz mnie?
-Jasne. I tak muszę się zbierać. Cześć wam! - pożegnali się i wyszli razem z Charliem.
            Wszystko wydarzyło się tak szybko, że stałem lekko zdezorientowany. Usłyszałem śmiech brunetki, dochodzący gdzieś z kuchni, więc tam się udałem. Rozpakowywała przyniesione przez brata rzeczy z wielkiej reklamówki, a jej siostrzenica siedziała na stołku i jadła banana. Gdy mnie zobaczyła, od razu się zaczerwieniła i spuściła głowę. Pomogłem brunetce z zakupami i zdziwiłem się, gdy zobaczyłem butelkę wina. Popatrzyłem na Theę, która tylko wzruszyła ramionami.
-Charlie wie jak mnie przekupić. - zachichotała i podała mi czteropak piwa.- O tobie też pomyślał. Małpeczko, przywitaj się z Ashtonem.
            Dziewczynka popatrzyła na mnie, wciąż trochę przerażona. Uśmiechnąłem się szeroko i kucnąłem na przeciwko krzesła, na którym siedziała.
-Cześć, jestem Ash. - wyciągnąłem dłoń w jej kierunku, którą po chwili uścisnęła.
-Ja jestem Cassie, ale to już wiesz. - uniosła kąciki ust ku górze, chociaż wciąż wyglądała na onieśmieloną. - Włączysz mi bajkę?
            Wziąłem małą na ręce i zaniosłem ją do salonu. Thea dołączyła do nas po chwili, z kieliszkiem wina w ręku i puszką piwa w drugiej. Postawiła wszystko na stolik i z powrotem zniknęła w kuchni. Wróciła z masą słodyczy, na które Cassie od razu się rzuciła.
            Wieczór minął nam bardzo szybko. Oglądaliśmy bajki, co jakiś czas śmiejąc się kwestii bohaterów, zawierających erotyczne podteksty. Najmłodsza z naszej trójki zdążyła mnie chyba polubić, bo karmiła mnie żelkami, a wcześniej ostrzegała, że żelki są tylko jej. Ma się ten urok, prawda?
-Ashton, czy ty jesteś mężem cioci? - spytała mnie znienacka, na co zakrztusiłem się piwem. Co miałem jej odpowiedzieć? Nie, chcę ją tylko przelecieć?
-A co, chciałabyś mieć takiego wujka jak ja? - zaśmiałem się i popatrzyłem na brunetkę, która siedziała bardzo zdziwiona.
-Tak. Wyglądasz jak książę. - popatrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma, po czym spojrzała na swoją ciotkę i znowu na mnie. - Mogę być twoją księżniczką?
-Oczywiście. - pokiwałem głową z uśmiechem i zachichotałem, kiedy mała szeroko ziewnęła. - Ale chyba pora spać, co księżniczko?
-Jak opowiesz mi bajkę. - skrzyżowała ręce, a ja pokręciłem głową.
-Mam lepszy pomysł. Chodź. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni współlokatorki.
            Kazałem Thei przygotować siostrzenicę do spania, a sam poszedłem do swojego pokoju po gitarę. Wróciłem tam po kilku minutach i zobaczyłem moją nową królewnę pod kołdrą. Usiadłem na łóżku obok niej i zacząłem grać pojedyncze akordy. Zaśpiewałem jej najprostszą kołysankę, jej powieki się zamknęły, a oddech wyrównał. Zasnęła.
            Kiwnąłem głową na brunetkę i wyszedłem. Skierowałem się na balkon, a tam usiadłem na fotelu. Wyciągnąłem fajki i poczęstowałem dziewczynę. Wzięła jedną, odpaliła i oddała mi zapalniczkę.
-Czyja to córka? - przerwałem ciszę, trwającą dłuższą chwilę.
-Mojej starszej siostry. - mruknęła. - Co jakiś czas prosi mnie, albo Charliego o opiekę nad nią. Chodzi na randki. - przewróciła teatralnie oczyma, a ja postanowiłem nie wypytywać o szczegóły.
-Idziesz jutro na uczelnię? - spytałem, a ona pokiwała twierdząco głową. - Co do Jessiego. Postaraj się go ignorować, a zacznij rozmawiać z jego najlepszym kumplem. To zawsze działa.
-Serio? Znaczy.. Alex jest całkiem fajny. - wzruszyła ramionami.
-Spróbuj go poderwać. Tylko pamiętaj o dzisiejszej lekcji. Nic na siłę, Thea. - kiwnąłem palcem w jej stronę, na co zaniosła się cichym śmiechem.
-Okej, okej. - wyrzuciła niedopałek przez barierkę i wstała. - Dobranoc, Ashton.
            Posłała mi dosyć blady uśmiech i weszła do mieszkania. Sam siedziałem na balkonie jeszcze chwilę. Moją głowę zaprzątało wiele niepotrzebnych myśli, a ja nie mogłem skupić się na żadnej z nich. Coś mnie gryzło, bo skąd wzięłoby się to dziwne uczucie? Ugh, skąd mogłem wiedzieć, skoro nie wiedziałem nawet co mi dokładnie jest. To chyba przez kłótnię z Lukiem. Był moim najlepszym przyjacielem, a zachował się jak głupi bachor. Martwiłem się o Michaela, wiedziałem, że Hemmo dowie się prędzej czy później i bałem się jego reakcji. Przypuszczałem, że wszystko będzie dobrze, przecież nie był żadnym homofobem, nigdy mu to nie przeszkadzało. W głębi ducha jednak obawiałem się, że coś może pójść nie tak. Szybko odrzuciłem tę myśl, kręcąc głową, wstałem z fotela i wszedłem do środka.

***
Od razu przepraszam za wszelkie błędy w rozdziale!
Ah, ten niedobry Luke. :(
Dajcie znać co myślicie! ;*

6 komentarzy:

  1. Luke ty cholery homofobie!! Caluś jak zwykle słodziak ♥ i ta mała Cassie *.* jejciu jest małą księżniczką Asha manu man jezu... Irwie ogarnij dupę!! ~ A może by tak małe coś tam coś tam między Calem i Theą?? Hmmm??
    No nic, czekam na nexta duuuuużo weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Pisałam już, że kocham to opowiadanie? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cud malina ;) Chciałabym, żeby Thea i Ash byli razem <3 O.M.G :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby bedzie jakiś romans z Calumem i Theą? :D No, no, noooo! :D
    Ten gif na początku mnie rozbroił :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu nie prowadzisz juz tamtego bloga? Czekamy ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieźle... Luke'a chyba nieco poniosło. Jestem ciekawa, jak zareaguje gdy się dowie, że jego kumpel też jest gejem. Cal mnie rozkłada na łopatki. Lubię go w twoim opowiadaniu - jest taki mega pozytywny. Jestem ciekawa czy między nim a nią coś będzie. Choć z drugiej strony Thea pasuje mi też do Ashtona :D Czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń