Szablon by Alexxa

sobota, 12 grudnia 2015

Piętnasty.


-Ash, jesteś?
Zapaliłam lampę, stojącą w korytarzu i utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem w mieszkaniu sama. Zdjęłam z siebie kurtkę, ściągnęłam air maxy i rzuciłam klucze na komodę, uprzednio zamykając drzwi na górny zamek. Będąc już w pokoju, ze sportowej torby wyciągnęłam przepocony dres i brudny ręcznik, i schowałam ją pod łóżko. Chwyciłam za czystą bieliznę i piżamę. Weszłam do łazienki, odkręciłam kurek z ciepłą wodą, żeby napuścić wody do wanny. Rozebrałam się, wrzuciłam brudy do kosza na pranie, zmyłam resztki makijażu i uwolniłam włosy spod nacisku frotki. Rozczesałam je palcami i weszłam do wanny. Nie wiedziałam czy to woda była zbyt gorąca, czy moje mięśnie mnie tak bolały. Dzisiejszy trening chyba przebił wszystkie inne. Jeszcze nigdy nie byłam aż tak wyczerpana. Trener przeszła samą siebie, reszta drużyny dalej buntowała się w sprawie posadzenia mnie na meczu z Umeą. Ja się z tym pogodziłam, wierzyłam w inne napastniczki, wiedziałam, że grają równie dobrze.  Oczywiste, że było mi przykro, ale nie mogłam tego po sobie pokazywać, szczególnie w towarzystwie dziewczyn z drużyny. Nie mogłam też nic z tym zrobić, musiałam czekać na rozpoczęcie kolejnego sezonu.
Nie miałam nawet siły na wylegiwanie się w wannie. Chciałam zjeść coś na szybko, popić ciepłą herbatą, opatulić się moim wściekle różowym, mięciutkim kocem i zasnąć. Jutro czekał mnie równie męczący dzień w warsztacie, więc chciałam się porządnie wyspać.
Stałam przed lustrem i rozczesywałam poplątane włosy. Do moich uszu dobiegło przekręcanie zamka i trzaśnięcie drzwiami, co oznaczało tylko jedno - Ashton wrócił. Krzątał się chwilę po kuchni, co uświadomiłam sobie po dźwięku otwieranej i zamykanej lodówki. Kilka sekund później usłyszałam pukanie i głos mojego współlokatora.
-Thea, żyjesz?
-Nie. - Odpowiedziałam krótko, po czym wrzuciłam szczotkę do kosmetyczki.
Wyszłam z łazienki, niemal wpadając na blondyna. Ten z kolei zaśmiał się i ustąpił w bok, robiąc mi trochę więcej miejsca do przejścia.
-W kuchni masz kolację, kupiłem po drodze. - uśmiechnął się szeroko.
Podziękowałam mu skinieniem głowy i ruszyłam w kierunku unoszącego się w powietrzu słodkiego zapachu. Kąciki moich ust uniosły się ku górze, kiedy zobaczyłam reklamówkę z logiem naleśnikarni, w której byliśmy razem kilka dni temu. Otworzyłam kartonowe pudełko i przełknęłam ślinę, która napłynęła mi do ust. Naleśniki z borówkami, polane syropem czekoladowym to zdecydowanie najlepsza rzecz, która przydarzyła mi się dzisiejszego dnia. Chwyciłam za widelec i od razu zabrałam się za jedzenie.
Ash usiadł na przeciwko mnie, nie rozstając się z puszką Heinekena. Jakim cudem ten człowiek pił przynajmniej jedno piwo dziennie, leniuchując przed telewizorem i nie miał nawet śladu piwnego brzuszka? Przewróciłam oczyma i niekontrolowane parsknięcie uciekło mi z ust. Popatrzył na mnie pytająco, ale pokręciłam głową. Przełknęłam ostatni kawałek naleśnika i odłożyłam widelec na blat.
-Spotkałeś już dziewczynę Cala? - spytałam.
-Trzyma ją w ukryciu jak jakiś skarb - prychnął. - Chociaż wspominał coś o imprezie, żebyśmy wszyscy mogli ją w końcu poznać.
-Oh, kiedy?
-Jutro, tak myślę. - wzruszył ramionami. - Luke nie ma w środę zajęć, Mikey specjalnie wziął wolne, a ja mam namówić ciebie.
-Jutrzejszy wieczór mam zajęty, idę do Jacka - odpowiedziałam.
Mina, jaką zrobił blondyn, rozśmieszyła mnie w takim stopniu, że nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem. Wydął odrobinę dolną wargę, zagryzł od środka lewy policzek i ściągnął brwi, między którymi utworzyła się ta śmieszna zmarszczka.
-Spokojnie, Ash, nie idę do niego cię zdradzać - rzuciłam, by trochę go rozluźnić.
-No ja myślę - odparł, udając oburzenie.
Podniosłam się ze stołka, szybko umyłam widelec, a puste opakowanie po kolacji wyrzuciłam do kosza. Z lodówki wyciągnęłam butelkę niegazowanej wody, upiłam kilka łyków, po czym wsadziłam ją z powrotem do chłodziarki. Uniosłam ręce do góry i przeciągnęłam się, prostując przy okazji kręgosłup. Ziewnęłam szeroko, nie przejmując się zasłanianiem ust.
-Dzięki za kolację i w ogóle. - odepchnęłam się od szafki i zrobiłam pierwsze dwa kroczki w kierunku pokoju. - Kiedyś się zrewanżuję.
-Tu się należy - powiedział i wskazał palcem na swój policzek.
Zachichotałam cicho pod nosem, ale odwróciłam się na pięcie i podeszłam do siedzącego chłopaka. Zacisnęłam usta w wąską linię, by zatuszować uśmiech, który sam cisnął mi się na twarz. Nachyliłam się nad nim, przerzucając włosy na lewe ramię.
-Dobranoc, Ash - szepnęłam, zahaczając dolną wargą o płatek jego ucha i szybko cmoknęłam go w szorstki policzek.
Chciałam czmychnąć do sypialni jak najszybciej potrafiłam, ale dźwięk i ton głosu blondyna trochę zbił mnie z tropu.
-Cholera, Thea - mruknął oskarżycielskim tonem. - Czemu ty ciągle to robisz?
-Robię co? - stanęłam przodem do niego i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Jeżeli wykorzystujesz te wszystkie swoje sztuczki na Jessiem i ciągle nic, to ten koleś jest albo głupi, albo homoseksualny - prychnął i przewrócił oczyma.
-Ale ja nie robię niczego specjalnie! Poza tym, nasza pierwsza randka nie poszła zbyt dobrze - przypomniałam, wzruszając ramionami.
-Wow, przeszliście już do randkowania? - spytał.
-Teoretycznie umówiliśmy się na drugą - odpowiedziałam, trochę mijając się z prawdą. - Dziękuję za to urocze przesłuchanie. Śpij dobrze.
-Ej no, czekaj - zawołał, kiedy chciałam się ruszyć. Zatrzymałam się, ale sie nie odwróciłam. - Czyli to oznacza, że koniec z naszymi okazjonalnymi numerkami?
Starałam się głośno nie roześmiać, ale cichy chichot i tak opuścił moje usta. Spojrzałam na niego przez lewę ramię, odrobinę mrużąc powieki.
-Nikt nie broni ci próbować. - uśmiechnęłam się szeroko.
Nawet nie starałam się uciekać, bo Ash znalazł się przy mnie tak szybko, że nie zdążyłabym zrobić kroku. Blondyn złapał mnie za ramiona, gwałtownie obrócił i wpił się w moje wargi. Pisnęłam zaskoczona, ale zaczęłam oddawać pocałunki z taką samą siłą, jaką robił to on. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Wiodłam paznokciami po jego karku, by w końcu wpleść palce w jego lekko kręcone włosy, ciągnąc delikatnie za ich końce. Jęknął w moje usta, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. Miałam go w garści i wydawało mi się, że on doskonale o tym wie.
Trochę nieświadomie dałam mu się prowadzić. Jedną rękę trzymał w dole moich pleców, nie wiedziałam czy asekurował mnie przed ewentualnym upadkiem, czy było mu tak po prostu wygodnie. W końcu przeszliśmy do salonu, a Ashton opadł na kanapę. Zwinnym ruchem pociągnął mnie za sobą, a ja usiadłam okrakiem na jego udach.
Nasze języki toczyły bezsensowną walkę. Obydwoje chcieliśmy być na wygranej pozycji, może dlatego każdy pojedynczy pocałunek był wręcz desperacki, a zarazem agresywny. Oboje woleliśmy dominować, żadne z nas nie lubiło niczego niepotrzebnie spowalniać. Musiałam przyznać, że mi to odpowiadało.
Zabrałam się za guziki jego flanelowej koszuli. Oderwałam się na chwilę od jego ust. Korzystając z okazji uniosłam wzrok na jego twarz i złapałam jego spojrzenie. Patrzył na mnie jak dziecko na wymarzoną zabawkę, jak spragniony maratończyk na butelkę zimnej wody. Schlebiało mi to, więc uśmiechnęłam się pod nosem. Jego miodowe tęczówki pociemniały, kiedy patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
-Co cię tak śmieszy? - spytał.
-Absolutnie nic - odpowiedziałam, ciągle się uśmiechając.
Opuszkami palców przejechałam po jego nagim torsie, zatrzymując się dopiero na ramionach, z których zsunęłam szary materiał. Kiedy rzuciłam go za oparcie kanapy, blondyn złapał mnie za biodra i jeszcze bardziej do siebie przycisnął. Stykaliśmy się nosami, nasze oddechy się mieszały, ja patrzyłam na niego, a on patrzył na mnie.
-Wiesz, że to tylko seks, prawda? - rzuciłam, kiedy jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę.
-Niczego więcej nie oczekuję, skarbie - odparł i jednym, zwinnym ruchem pozbawił mnie okrycia.
-Niczego więcej nie mam do zaoferowania - szepnęłam i zarzuciłam mu ręce za szyję.
Pocałował mnie mocno, jak zawsze. Zadrżał, kiedy lekko zassałam jego dolną wargę.  Zszedł ustami na moją szyję, gdzie zaczął muskać i przygryzać skórę. Zacisnęłam usta, by żaden jęk nie opuścił mojego gardła, ale moje ciało postanowiło zareagować inaczej, na tę dawkę przyjemności. Poruszyłam się niespokojnie, ocierając się o jego krocze, na co cicho mruknął.
Odsunęłam się odrobinę, po to by wstać i pociągnąć go za sobą. Nie zamierzałam zmieniać miejscówki, tylko chwyciłam dłońmi za klamrę jego paska, który szybko rozpięłam. Guzik czarnych spodni, zarówno jak ich rozporek, szybko puścił. Irwin w sekundę pozbył się dżinsów i równie błyskawicznie ściągnął ze mnie szorty. Popchnął mnie lekko, zmuszając do położenia się na skórzanej kanapie, a sam zawisł nade mną, opierając się na łokciach.
-Jesteś bardzo intrygująca, wiesz Thea? - mruknął, nachylając się nad mym uchem, by złożyć kolejny pocałunek tuż za nim.
-A ty jesteś strasznym gadułą, Ash - jęknęłam, wypychając biodra ku górze.
Warknął cicho, kiedy po raz kolejny się o niego otarłam. Złapał moje nadgarstki w jedną dłoń i przygwoździł je nad moją głową. Drugą ręką błądził po moim brzuchu, by po chwili dosłownie pociągnąć za me stringi. Koronkowy materiał rozerwał się niemal od razu, na co zachichotałam pod nosem. Pozwoliłam sobie szarpnąć rękoma, a jego uścisk ustąpił. Przejechałam paznokciami po jego szerokich plecach. Moje palce znalazły się pod lamówką jego bokserek, odrobinę ją odchylając. Chłopak chyba  załapał aluzję i pomógł mi w pozbyciu się ostatniego skrawka ubrania, które nas dzieliło.
Czułam jak spinał mięśnie za każdym razem, kiedy mimowolnie drżałam pod jego dotykiem. Czułam, jak on drżał, kiedy przesuwałam dłoń wzdłuż jego ramion, by wpleść palce w jego włosy. Czułam jego erekcję, kiedy robiłam coś, co mu się podobało. Ciśnienie wzrosło mi chyba do maksimum, krew dosłownie gotowała się w żyłach.
Wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Wciągnęłam głośno powietrze, wbijając mu przy tym paznokcie w ramię. Oplotłam go nogami w pasie, krzyżując je przy tym w kostkach. Przy każdym kolejnym pchnięciu, zimny dreszcz przebiegał przez moje plecy. Odchyliłam głowę nieco do tyłu, przy czym naparłam na jego usta, łącząc je w namiętnym pocałunku.
Krótkimi spojrzeniami, urywanymi jękami i szeptami błagałam go, by nie przestawał. Zaciskałam pięści na czerwonym kocu, który prawie całkowicie zsunął się z kanapy. Kręciło mi się w głowie, czułam się jak po wypiciu kilku drinków, mimo że nie tknęłam dziś nawet kropli alkoholu.
Było mi cholernie gorąco, każdy jego dotyk mnie parzył. Wiedziałam, że jestem blisko, nie musiałam nawet tego ukrywać. Zamglony wzrok Ashtona utwierdzało mnie w przekonaniu, że on również znajduje się na granicy.
-Oh... kurwa - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. - J-ja zaraz...
-O to mi chodzi, Thea. - zaśmiał się gardłowo.
Chwycił mnie za dłoń i splótł nasze palce. Wykonał jeszcze kilka mocnych, zdecydowanych ruchów, a ja poczułam jak ucisk w moim podbrzuszu zaczyna się rozluźniać. Wygięłam plecy w łuk, w momencie, kiedy olbrzymia fala przyjemności zalała całe moje ciało. Blondyn doszedł sekundy po mnie.
Odważyłam się otworzyć oczy i zobaczyłam błogi uśmiech, błąkający się po twarzy Irwina. Pojedyncze kosmyki włosów opadały mu beztrosko na czoło, a on nawet nie spieszył się do ich odgarnięcia. Podniósł się, odnalazł swoje bokserki gdzieś na podłodze i szybko je ubrał. Ja złapałam za spodenki i szarą, flanelową koszulę w kratę, którą narzuciłam na plecy, zapinając tylko trzy guziki, by ze mnie nie spadła.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę, w której trzymał dwa papierosy i zapalniczkę, i kiwnął głową w kierunku balkonu. Poszłam za nim. Chłodne, wieczorne powietrze od razu uderzyło mnie po gołych nogach, ale jakoś mnie to nie obeszło.
Usiadłam w fotelu, który zazwyczaj zajmowałam i wzięłam fajkę od Asha. Podsunął mi palącą się zapalniczkę, więc odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się głęboko.
-Nie chcę cię denerwować, czy coś, ale jeśli sprawy z Jessiem przybiorą trochę poważniejszy obrót, to będziemy musieli z tym skończyć - przerwałam ciszę, tkwiącą między nami.
-Zajęte dziewczyny mnie nie kręcą. - wzruszył ramionami i wypuścił siwy dym z płuc. - Czekaj, czekaj. Czyli to znaczy, że przewidujesz, że będziemy mieli co kończyć?
-No wiesz, to raczej oczywiste, że nie możesz mi się oprzeć - odpowiedziałam, śmiejąc się cicho.
-Z wzajemnością - prychnął, strzepując popiół do szklanej popielniczki. - To ty mnie ciągle nakręcasz, koleżanko.
-Nie moja wina, że się panu podobam i nie umie pan trzymać rączek przy sobie, panie Irwin. - przeniosłam się z fotela na kolana blondyna, zakładając nogę na nogę.
Uniosłam dłoń z papierosem do ust i wzięłam bucha, nie spuszczając wzroku z Ashtona. Cwaniacki uśmieszek wkradł mi się na usta.
-I ty niby nie robisz niczego specjalnie, tak? - uniósł brew ku górze, przy okazji obejmując mnie w talii.
-Może tylko czasami. - wzruszyłam ramionami, chichocząc pod nosem. - Mam na rano do pracy, muszę iść spać.
-Ja cię nie trzymam - odparł, ale nie zabrał ręki, którą mnie obejmował.
Kiedy nabrał dymu do płuc, złączyłam nasze wargi, całując go krótko. Chłopak wypuścił dym prosto w moje usta, więc zaciągnęłam się, odrobinę się od niego odsuwając.
-Mówię serio, Ash. Nie mogę się spóźnić.
-Podwiozę cię - rzucił i zgasił peta w popielniczce.
-Co nie zmienia faktu, że chcę już spać - jęknęłam jak dziecko. Zarzuciłam mu ręce za szyję. - Może pozwolę ci się poprzytulać.
-Wiem, że moje łóżko jest wygodniejsze, ale nie pozwalam w nim spać byle komu. Możesz więc czuć się wyróżniona.
-Niewątpliwy zaszczyt - zaśmiałam się, kręcąc lekko głową.
Całe zmęczenie, które odczuwałam po ciężkim tygodniu, jakby ze mnie uleciało. Tej nocy zasypiałam całkowicie rozluźniona, ciasno obejmowana przez Ashtona. Jego niespokojny oddech łaskotał skórę na mym karku, przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę. Nie byłabym ze sobą szczera, gdybym twierdziła, że nie chciałabym się do tego przyzwyczajać i zasypiać w czyichś ramionach każdej nocy.


***
Hurra, w końcu mi się udało! Pomijając fakt, że mój laptop całkiem odmawia mi posłuszeństwa, a młodszy brat nie pozwala korzystać ze swojego komputera, to jakoś wstawiam!
Rozdział tak średnio mi się podoba, ale chyba nie mi to oceniać. XD
Czekam na opinie, przepraszam za jakiekolwiek błędy, jeśli jakieś wyłapiecie. Rozdział na black monday powinnam wstawić maksymalnie godzinę po udostępnieniu tego tutaj, więc stay tuned!


4 komentarze:

  1. Super rozdział! Zapraszam na chwilkę do mnie: http://mojarozowabajka.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Weeeź niech ona zostawi tego całego Jessiego i zajmie się na poważnie Ashem :) Oni do siebie pasują i nie widzę innej opcji. O! Ja też chcę poznać laskę Cala :) I chcę więcej Mikiego i jego faceta :D Cudny rozdział. Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział. Thea i Ashton są po prostu wspaniali, uwielbiam ich i zdecydowanie im kibicuję! Jestem ciekawa tej dziewczyny Cala, chcę ją już poznać :-)
    Czekam na następny rozdział ♥
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń