-Ash, jesteś?
Zapaliłam lampę,
stojącą w korytarzu i utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem w mieszkaniu
sama. Zdjęłam z siebie kurtkę, ściągnęłam air maxy i rzuciłam klucze na komodę,
uprzednio zamykając drzwi na górny zamek. Będąc już w pokoju, ze sportowej
torby wyciągnęłam przepocony dres i brudny ręcznik, i schowałam ją pod łóżko.
Chwyciłam za czystą bieliznę i piżamę. Weszłam do łazienki, odkręciłam kurek z ciepłą
wodą, żeby napuścić wody do wanny. Rozebrałam się, wrzuciłam brudy do kosza na
pranie, zmyłam resztki makijażu i uwolniłam włosy spod nacisku frotki.
Rozczesałam je palcami i weszłam do wanny. Nie wiedziałam czy to woda była zbyt
gorąca, czy moje mięśnie mnie tak bolały. Dzisiejszy trening chyba przebił
wszystkie inne. Jeszcze nigdy nie byłam aż tak wyczerpana. Trener przeszła samą
siebie, reszta drużyny dalej buntowała się w sprawie posadzenia mnie na meczu z
Umeą. Ja się z tym pogodziłam, wierzyłam w inne napastniczki, wiedziałam, że
grają równie dobrze. Oczywiste, że było
mi przykro, ale nie mogłam tego po sobie pokazywać, szczególnie w towarzystwie
dziewczyn z drużyny. Nie mogłam też nic z tym zrobić, musiałam czekać na
rozpoczęcie kolejnego sezonu.
Nie miałam nawet
siły na wylegiwanie się w wannie. Chciałam zjeść coś na szybko, popić ciepłą
herbatą, opatulić się moim wściekle różowym, mięciutkim kocem i zasnąć. Jutro
czekał mnie równie męczący dzień w warsztacie, więc chciałam się porządnie
wyspać.
Stałam przed
lustrem i rozczesywałam poplątane włosy. Do moich uszu dobiegło przekręcanie
zamka i trzaśnięcie drzwiami, co oznaczało tylko jedno - Ashton wrócił. Krzątał
się chwilę po kuchni, co uświadomiłam sobie po dźwięku otwieranej i zamykanej
lodówki. Kilka sekund później usłyszałam pukanie i głos mojego współlokatora.
-Thea, żyjesz?
-Nie. -
Odpowiedziałam krótko, po czym wrzuciłam szczotkę do kosmetyczki.
Wyszłam z łazienki,
niemal wpadając na blondyna. Ten z kolei zaśmiał się i ustąpił w bok, robiąc mi
trochę więcej miejsca do przejścia.
-W kuchni masz
kolację, kupiłem po drodze. - uśmiechnął się szeroko.
Podziękowałam mu
skinieniem głowy i ruszyłam w kierunku unoszącego się w powietrzu słodkiego
zapachu. Kąciki moich ust uniosły się ku górze, kiedy zobaczyłam reklamówkę z
logiem naleśnikarni, w której byliśmy razem kilka dni temu. Otworzyłam
kartonowe pudełko i przełknęłam ślinę, która napłynęła mi do ust. Naleśniki z
borówkami, polane syropem czekoladowym to zdecydowanie najlepsza rzecz, która
przydarzyła mi się dzisiejszego dnia. Chwyciłam za widelec i od razu zabrałam
się za jedzenie.
Ash usiadł na
przeciwko mnie, nie rozstając się z puszką Heinekena. Jakim cudem ten człowiek
pił przynajmniej jedno piwo dziennie, leniuchując przed telewizorem i nie miał
nawet śladu piwnego brzuszka? Przewróciłam oczyma i niekontrolowane parsknięcie
uciekło mi z ust. Popatrzył na mnie pytająco, ale pokręciłam głową. Przełknęłam
ostatni kawałek naleśnika i odłożyłam widelec na blat.
-Spotkałeś już
dziewczynę Cala? - spytałam.
-Trzyma ją w
ukryciu jak jakiś skarb - prychnął. - Chociaż wspominał coś o imprezie, żebyśmy
wszyscy mogli ją w końcu poznać.
-Oh, kiedy?
-Jutro, tak myślę.
- wzruszył ramionami. - Luke nie ma w środę zajęć, Mikey specjalnie wziął
wolne, a ja mam namówić ciebie.
-Jutrzejszy wieczór
mam zajęty, idę do Jacka - odpowiedziałam.
Mina, jaką zrobił
blondyn, rozśmieszyła mnie w takim stopniu, że nie mogłam się powstrzymać i
wybuchłam śmiechem. Wydął odrobinę dolną wargę, zagryzł od środka lewy policzek
i ściągnął brwi, między którymi utworzyła się ta śmieszna zmarszczka.
-Spokojnie, Ash,
nie idę do niego cię zdradzać - rzuciłam, by trochę go rozluźnić.
-No ja myślę -
odparł, udając oburzenie.
Podniosłam się ze
stołka, szybko umyłam widelec, a puste opakowanie po kolacji wyrzuciłam do
kosza. Z lodówki wyciągnęłam butelkę niegazowanej wody, upiłam kilka łyków, po
czym wsadziłam ją z powrotem do chłodziarki. Uniosłam ręce do góry i
przeciągnęłam się, prostując przy okazji kręgosłup. Ziewnęłam szeroko, nie
przejmując się zasłanianiem ust.
-Dzięki za kolację
i w ogóle. - odepchnęłam się od szafki i zrobiłam pierwsze dwa kroczki w
kierunku pokoju. - Kiedyś się zrewanżuję.
-Tu się należy -
powiedział i wskazał palcem na swój policzek.
Zachichotałam cicho
pod nosem, ale odwróciłam się na pięcie i podeszłam do siedzącego chłopaka. Zacisnęłam
usta w wąską linię, by zatuszować uśmiech, który sam cisnął mi się na twarz.
Nachyliłam się nad nim, przerzucając włosy na lewe ramię.
-Dobranoc, Ash -
szepnęłam, zahaczając dolną wargą o płatek jego ucha i szybko cmoknęłam go w
szorstki policzek.
Chciałam czmychnąć
do sypialni jak najszybciej potrafiłam, ale dźwięk i ton głosu blondyna trochę
zbił mnie z tropu.
-Cholera, Thea -
mruknął oskarżycielskim tonem. - Czemu ty ciągle to robisz?
-Robię co? -
stanęłam przodem do niego i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Jeżeli
wykorzystujesz te wszystkie swoje sztuczki na Jessiem i ciągle nic, to ten
koleś jest albo głupi, albo homoseksualny - prychnął i przewrócił oczyma.
-Ale ja nie robię
niczego specjalnie! Poza tym, nasza pierwsza randka nie poszła zbyt dobrze -
przypomniałam, wzruszając ramionami.
-Wow, przeszliście
już do randkowania? - spytał.
-Teoretycznie
umówiliśmy się na drugą - odpowiedziałam, trochę mijając się z prawdą. -
Dziękuję za to urocze przesłuchanie. Śpij dobrze.
-Ej no, czekaj -
zawołał, kiedy chciałam się ruszyć. Zatrzymałam się, ale sie nie odwróciłam. -
Czyli to oznacza, że koniec z naszymi okazjonalnymi numerkami?
Starałam się głośno
nie roześmiać, ale cichy chichot i tak opuścił moje usta. Spojrzałam na niego
przez lewę ramię, odrobinę mrużąc powieki.
-Nikt nie broni ci
próbować. - uśmiechnęłam się szeroko.
Nawet nie starałam
się uciekać, bo Ash znalazł się przy mnie tak szybko, że nie zdążyłabym zrobić
kroku. Blondyn złapał mnie za ramiona, gwałtownie obrócił i wpił się w moje
wargi. Pisnęłam zaskoczona, ale zaczęłam oddawać pocałunki z taką samą siłą,
jaką robił to on. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Wiodłam paznokciami po jego
karku, by w końcu wpleść palce w jego lekko kręcone włosy, ciągnąc delikatnie
za ich końce. Jęknął w moje usta, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. Miałam
go w garści i wydawało mi się, że on doskonale o tym wie.
Trochę nieświadomie
dałam mu się prowadzić. Jedną rękę trzymał w dole moich pleców, nie wiedziałam
czy asekurował mnie przed ewentualnym upadkiem, czy było mu tak po prostu
wygodnie. W końcu przeszliśmy do salonu, a Ashton opadł na kanapę. Zwinnym
ruchem pociągnął mnie za sobą, a ja usiadłam okrakiem na jego udach.
Nasze języki
toczyły bezsensowną walkę. Obydwoje chcieliśmy być na wygranej pozycji, może
dlatego każdy pojedynczy pocałunek był wręcz desperacki, a zarazem agresywny.
Oboje woleliśmy dominować, żadne z nas nie lubiło niczego niepotrzebnie
spowalniać. Musiałam przyznać, że mi to odpowiadało.
Zabrałam się za
guziki jego flanelowej koszuli. Oderwałam się na chwilę od jego ust.
Korzystając z okazji uniosłam wzrok na jego twarz i złapałam jego spojrzenie.
Patrzył na mnie jak dziecko na wymarzoną zabawkę, jak spragniony maratończyk na
butelkę zimnej wody. Schlebiało mi to, więc uśmiechnęłam się pod nosem. Jego
miodowe tęczówki pociemniały, kiedy patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
-Co cię tak
śmieszy? - spytał.
-Absolutnie nic -
odpowiedziałam, ciągle się uśmiechając.
Opuszkami palców
przejechałam po jego nagim torsie, zatrzymując się dopiero na ramionach, z
których zsunęłam szary materiał. Kiedy rzuciłam go za oparcie kanapy, blondyn
złapał mnie za biodra i jeszcze bardziej do siebie przycisnął. Stykaliśmy się
nosami, nasze oddechy się mieszały, ja patrzyłam na niego, a on patrzył na
mnie.
-Wiesz, że to tylko
seks, prawda? - rzuciłam, kiedy jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę.
-Niczego więcej nie
oczekuję, skarbie - odparł i jednym, zwinnym ruchem pozbawił mnie okrycia.
-Niczego więcej nie
mam do zaoferowania - szepnęłam i zarzuciłam mu ręce za szyję.
Pocałował mnie
mocno, jak zawsze. Zadrżał, kiedy lekko zassałam jego dolną wargę. Zszedł ustami na moją szyję, gdzie zaczął
muskać i przygryzać skórę. Zacisnęłam usta, by żaden jęk nie opuścił mojego
gardła, ale moje ciało postanowiło zareagować inaczej, na tę dawkę
przyjemności. Poruszyłam się niespokojnie, ocierając się o jego krocze, na co
cicho mruknął.
Odsunęłam się
odrobinę, po to by wstać i pociągnąć go za sobą. Nie zamierzałam zmieniać
miejscówki, tylko chwyciłam dłońmi za klamrę jego paska, który szybko
rozpięłam. Guzik czarnych spodni, zarówno jak ich rozporek, szybko puścił.
Irwin w sekundę pozbył się dżinsów i równie błyskawicznie ściągnął ze mnie
szorty. Popchnął mnie lekko, zmuszając do położenia się na skórzanej kanapie, a
sam zawisł nade mną, opierając się na łokciach.
-Jesteś bardzo
intrygująca, wiesz Thea? - mruknął, nachylając się nad mym uchem, by złożyć
kolejny pocałunek tuż za nim.
-A ty jesteś
strasznym gadułą, Ash - jęknęłam, wypychając biodra ku górze.
Warknął cicho,
kiedy po raz kolejny się o niego otarłam. Złapał moje nadgarstki w jedną dłoń i
przygwoździł je nad moją głową. Drugą ręką błądził po moim brzuchu, by po
chwili dosłownie pociągnąć za me stringi. Koronkowy materiał rozerwał się
niemal od razu, na co zachichotałam pod nosem. Pozwoliłam sobie szarpnąć
rękoma, a jego uścisk ustąpił. Przejechałam paznokciami po jego szerokich
plecach. Moje palce znalazły się pod lamówką jego bokserek, odrobinę ją
odchylając. Chłopak chyba załapał aluzję
i pomógł mi w pozbyciu się ostatniego skrawka ubrania, które nas dzieliło.
Czułam jak spinał
mięśnie za każdym razem, kiedy mimowolnie drżałam pod jego dotykiem. Czułam,
jak on drżał, kiedy przesuwałam dłoń wzdłuż jego ramion, by wpleść palce w jego
włosy. Czułam jego erekcję, kiedy robiłam coś, co mu się podobało. Ciśnienie
wzrosło mi chyba do maksimum, krew dosłownie gotowała się w żyłach.
Wszedł we mnie bez
ostrzeżenia. Wciągnęłam głośno powietrze, wbijając mu przy tym paznokcie w
ramię. Oplotłam go nogami w pasie, krzyżując je przy tym w kostkach. Przy
każdym kolejnym pchnięciu, zimny dreszcz przebiegał przez moje plecy.
Odchyliłam głowę nieco do tyłu, przy czym naparłam na jego usta, łącząc je w
namiętnym pocałunku.
Krótkimi
spojrzeniami, urywanymi jękami i szeptami błagałam go, by nie przestawał. Zaciskałam
pięści na czerwonym kocu, który prawie całkowicie zsunął się z kanapy. Kręciło
mi się w głowie, czułam się jak po wypiciu kilku drinków, mimo że nie tknęłam
dziś nawet kropli alkoholu.
Było mi cholernie
gorąco, każdy jego dotyk mnie parzył. Wiedziałam, że jestem blisko, nie
musiałam nawet tego ukrywać. Zamglony wzrok Ashtona utwierdzało mnie w przekonaniu,
że on również znajduje się na granicy.
-Oh... kurwa -
tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. - J-ja zaraz...
-O to mi chodzi,
Thea. - zaśmiał się gardłowo.
Chwycił mnie za
dłoń i splótł nasze palce. Wykonał jeszcze kilka mocnych, zdecydowanych ruchów,
a ja poczułam jak ucisk w moim podbrzuszu zaczyna się rozluźniać. Wygięłam
plecy w łuk, w momencie, kiedy olbrzymia fala przyjemności zalała całe moje
ciało. Blondyn doszedł sekundy po mnie.
Odważyłam się
otworzyć oczy i zobaczyłam błogi uśmiech, błąkający się po twarzy Irwina.
Pojedyncze kosmyki włosów opadały mu beztrosko na czoło, a on nawet nie
spieszył się do ich odgarnięcia. Podniósł się, odnalazł swoje bokserki gdzieś
na podłodze i szybko je ubrał. Ja złapałam za spodenki i szarą, flanelową koszulę
w kratę, którą narzuciłam na plecy, zapinając tylko trzy guziki, by ze mnie nie
spadła.
Chłopak wyciągnął
do mnie rękę, w której trzymał dwa papierosy i zapalniczkę, i kiwnął głową w
kierunku balkonu. Poszłam za nim. Chłodne, wieczorne powietrze od razu uderzyło
mnie po gołych nogach, ale jakoś mnie to nie obeszło.
Usiadłam w fotelu,
który zazwyczaj zajmowałam i wzięłam fajkę od Asha. Podsunął mi palącą się
zapalniczkę, więc odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się głęboko.
-Nie chcę cię
denerwować, czy coś, ale jeśli sprawy z Jessiem przybiorą trochę poważniejszy
obrót, to będziemy musieli z tym skończyć - przerwałam ciszę, tkwiącą między
nami.
-Zajęte dziewczyny
mnie nie kręcą. - wzruszył ramionami i wypuścił siwy dym z płuc. - Czekaj,
czekaj. Czyli to znaczy, że przewidujesz, że będziemy mieli co kończyć?
-No wiesz, to
raczej oczywiste, że nie możesz mi się oprzeć - odpowiedziałam, śmiejąc się
cicho.
-Z wzajemnością -
prychnął, strzepując popiół do szklanej popielniczki. - To ty mnie ciągle
nakręcasz, koleżanko.
-Nie moja wina, że
się panu podobam i nie umie pan trzymać rączek przy sobie, panie Irwin. -
przeniosłam się z fotela na kolana blondyna, zakładając nogę na nogę.
Uniosłam dłoń z
papierosem do ust i wzięłam bucha, nie spuszczając wzroku z Ashtona. Cwaniacki
uśmieszek wkradł mi się na usta.
-I ty niby nie
robisz niczego specjalnie, tak? - uniósł brew ku górze, przy okazji obejmując
mnie w talii.
-Może tylko
czasami. - wzruszyłam ramionami, chichocząc pod nosem. - Mam na rano do pracy,
muszę iść spać.
-Ja cię nie trzymam
- odparł, ale nie zabrał ręki, którą mnie obejmował.
Kiedy nabrał dymu
do płuc, złączyłam nasze wargi, całując go krótko. Chłopak wypuścił dym prosto
w moje usta, więc zaciągnęłam się, odrobinę się od niego odsuwając.
-Mówię serio, Ash.
Nie mogę się spóźnić.
-Podwiozę cię -
rzucił i zgasił peta w popielniczce.
-Co nie zmienia
faktu, że chcę już spać - jęknęłam jak dziecko. Zarzuciłam mu ręce za szyję. -
Może pozwolę ci się poprzytulać.
-Wiem, że moje łóżko
jest wygodniejsze, ale nie pozwalam w nim spać byle komu. Możesz więc czuć się
wyróżniona.
-Niewątpliwy
zaszczyt - zaśmiałam się, kręcąc lekko głową.
Całe zmęczenie,
które odczuwałam po ciężkim tygodniu, jakby ze mnie uleciało. Tej nocy
zasypiałam całkowicie rozluźniona, ciasno obejmowana przez Ashtona. Jego
niespokojny oddech łaskotał skórę na mym karku, przyprawiając mnie tym samym o
gęsią skórkę. Nie byłabym ze sobą szczera, gdybym twierdziła, że nie chciałabym
się do tego przyzwyczajać i zasypiać w czyichś ramionach każdej nocy.
***
Hurra, w końcu mi się udało! Pomijając fakt, że mój laptop całkiem odmawia mi posłuszeństwa, a młodszy brat nie pozwala korzystać ze swojego komputera, to jakoś wstawiam!
Rozdział tak średnio mi się podoba, ale chyba nie mi to oceniać. XD
Czekam na opinie, przepraszam za jakiekolwiek błędy, jeśli jakieś wyłapiecie. Rozdział na black monday powinnam wstawić maksymalnie godzinę po udostępnieniu tego tutaj, więc stay tuned!